poniedziałek, 5 stycznia 2009

Jacaszek - "Treny"

Jestem diodą obserwującą swoje siostry, jak uwijają się, by migotać to szybciej, to mocniej. Ja sama płonę niebieskim światłem. To lód pod koszulką, orzeźwiający neon "Jutro", prawie jak "Delikatesy" po wyjściu na balkon. [cięcie] Parzę herbatę dla siebie i współlokatora, lecz nie mogę użyć wody, bo jestem uczulony. Wszystko to dzieje się na pograniczu jajek i mąki (ciasta i nie-ciasta). W końcu wpadam na pomysł, żeby zadzwonić po pomoc. Jedyny numer jaki mam zapisany w telefonie to numer MPK (kontrolerzy mają moją legitymację). Dzwonię długo i tępo. Pani "za słuchawką" też (!) jest diodą (!) [?eicęic] Świeci na czerwono. Spokojnym głosem recytuje slogany. Słucham jej, przy okazji parząc herbatę; telefon trzymam "przy uchu barkiem". Rozglądam się w poszukiwaniu cukru, znajduję go za oknem (lufcik w kuchni), wspina się jak mangusta po ścianie "Delikatesów", brzmi śniegiem, łasi się jak kotek, a ja przecieram oczy łyżeczką i nagle zdaję sobie sprawę, że herbata jest gotowa, choć mam uczulenie na wodę. Łyżeczką mieszam oko w oczodole.

Brak komentarzy: